Komentarze: 3
Ktoś najprawdopodobniej dowiedział się o moim blogu...muszę odejść...stąd przynajmniej...
Ktoś najprawdopodobniej dowiedział się o moim blogu...muszę odejść...stąd przynajmniej...
Zamykam oczy. Wtulam się w ciepły koc. Słucham kropli deszczu za oknem, miarowo uderzających w parapet. I kocham w marzeniach. M. i Jego ciepłe dłonie. Bezpieczne ramiona. Opiekuńczy uścisk. Przeszywające spojrzenie. Zniewalający uśmiech...
Natknęłam się na strony www poświęcone aborcji. Rozpalcelowane na drobne kawałki dzieciaczki. Nóżki pourywane. Rączki, a paluszki osobno. Główki z echem w środku. Już bez mózgu.Części ciała porozkładane na białym materiale. Skrzętnie liczone..czy aby wszystkie... Albo dzieci w całości, ale popalone kwasem...
Do głowy tylko jedna myśl przychodzi. Jak bardzo kobieta musi być wynaturzona...bo przecież naturalny jest instynkt macierzyński. Jak bardzo pozbawiona skrupułów...a przecież delikatność jej przypisana. Nie rozumiem tego świata. I chyba nie zrozumiem już nigdy.
I chce mi się wrzeszczeć z wściekłości na cały głos. Z taką "matką" zrobiłabym dokładnie to samo. Pourywała ręce i nogi, a w głowie wywiercilabym dziurę, żeby resztki mózgu miały ujście...Przepraszam.
Przecież te dzieci juz wtedy, co jest udowodnione, odczuwają ból...
Zgnieciona pościel
Jakże chciałabym trzymać Ciebie
Jeszcze kiedyś we mnie
...
Nie wiem już jak mam krzyczeć w tej mojej samotności. Nie wiem jak już mam płakać, żeby to coś zmieniło. Nie wiem juz jak mam udawać, że jest dobrze, skoro to i tak niczego nie zmienia. Tak daleko jesteś, a zarazem tak blisko. I mam Cię dla siebie, ale Cię nie mam. Mam Cię z daleka. Przez telefon, przez internet...to mało. Wspomnienia świdrują i drążą w tej skale emocji i jest jeszcze gorzej. Inni krzyczą radością. A ja tylko w zazdrości tkwię. Bo już tak nie jest, jakbym chciała. Chcę być blisko fizycznie. Nie tylko słowem. I nie mogę znieść tej rozłąki. Mój Boże...jeszcze tyle czasu...jeszcze tak długo...morze samotnego czasu przed nami. Żle mi. Bardzo mi źle. Najgorzej to czuć się zbyteczną. Najgorzej to czuć się nikomu niepotrzebną. A ja teraz właśnie tak sie czuję. Odtrącona, porzucona, zawiedziona...Kolejny raz niesprawiedliwa jestem. Przecież wszystkimi możliwymi sposobami dajesz mi poznać jak głębokie są Twoje uczucia. Zapewniasz o tym co nas łączy, zapewniasz o sile Nas..."wszystkimi możliwymi sposobami"...hmmm...szkoda, że teraz są tak bardzo ograniczone...I przekonuje mnie powszechny stereotyp, że rozłąki łączą. Próbuje mnie przekonać. I chyba faktycznie trochę tak jest, że jeszcze bardziej Cię kocham Skarbeńku, tylko nie mogę tego wyrazić. Przecież Cię nie ma przy mnie...Słabnę już. Już nie mam sił. Jak długo można...
...kotka na blaszanym gorącym dachu wtapiałam się w rozgrzaną biel pościeli. Ostrożenie wysunęłam stopę spod puchowej kołdry. Dłoń wsunęłam pod poduszkę. Z rozkoszą chwytalam chłodne, poranne powietrze...I poczułam namiętny pocałunek na karku i szyi. Palce prowadziłeś wzdłuż linii moich pleców. Ich śladem muskałeś ustami. Leżałam w rozkoszy minutę lub dwie, pozwalając Ci i sobie na tę namiętność...Odwracałam się powoli. Kołdra zsunęła się ukazując moje piersi i brzuch. Chciałam ją chwycić i przykryć z powrotem, ale powstrzymała mnie Twoja zdecydowana dłoń. "Chłodno mi" - wyszeptałam bynajmniej nie prawdę. To resztki wstydu i skrępowania. "Przytul się do mnie"-usłyszałam w odpowiedzi. Położyłeś rękę na moim biodrze i przysunęłeś delikatnie do siebie. Utopilam się w objęciach.Chłodne piersi ocierały się o Twoją rozgrzaną skórę, prawą nogę wsunęłam między Twoje uda, ręką głaskałam plecy. Całowałeś mnie w czoło i skronie. Najbezpieczniejszy poranek w mym życiu...