Dlaczego w moim wnętrzu panuję taka wielka zawierucha wątpliwości. Wciąż zastanawiam się nad tym czy, to że nie powiedziałeś mi jeszcze ani razu, że mnie kochasz, choć ja mówię to Tobie już od dawna, znaczy, że nic do mnie nie czujesz. Skarbeńku, Twoje zachowanie, i słowa "zastępcze" świadczą o tym, że nie jestem Ci obojętna i że nie mam się czego bać. Jestem jednak kobietą. Wrazliwą, uczuciową, pełną sprzecznych emocji i potrzebuję słyszeć. KOCHAM CIĘ. Dwa słowa, ale bez nich straszna pustka. Dla Ciebie może to formalność. Dla Ciebie może to niewiele znaczy wobec czynów. Tylko, że je pragnę tego szczególu. Skarbeńku, Tęsknotko moja, porozmawiaj ze mną szczerze jeszcze raz. Bo tamta rozmowa niewiele mi wyjaśniła. Powiedziales tylko, że nie potrafisz tak jak ja wyrażać swoich uczuć. Ale cóż to znaczy? Nie potrafisz, czy w rzeczywistości nie chcesz. I pamiętaj. Jeśli masz kłamać, nie mów nic...
Uświadomiłam sobie już dawno, że oboje potrzebujemy czasu. W zasadzie przecież jeszcze krótko jesteśmy razem. Tylko ja nie potrafię poskromic swoich myśli i zanim się je powie przemyśleć i przekalkulować kilkakrotnie. No bo jak do diabła mozna kalkulować miłość. Powiedziałam Ci co czuję, Skarbeńku. I mogę mówić dzień i noc....Wiem, wiem....zaraz powiesz o różnicy w sposobie myślenia między kobietą a mężczyzną. Wiem, wiem...powiesz :"przecież wiesz, jak bardzo mocno stąpam po ziemi" I wiedz, Tęsknotko moja, że za to kocham Cię najbardziej. Za różnice. Za Twoje cechy, które sa doskonałym uzupełnieniem moich. Paujemy do siebie jak dwa różne elementy układanki, które razem tworzą niezłą całość.
Musisz do mnie mówić. Mówić o uczuciach. Co myślisz, co chcesz, czego oczekujesz, czego się boisz, co Cię cieszy i raduje. Skarbie, wtedy ja będę czuła się potrzebna. A nie pragnę niczego bardziej w życiu. Jak być Tobie potrzebną. Tobie i naszej przyszłej rodzinie. Naszym dzieciom.
KOCHAM CIĘ- tak niewiele trzeba, a tak wiele znaczy. Proszę Cię, pamiętaj...