Archiwum listopad 2002, strona 2


lis 09 2002 Chcę...
Komentarze: 2

...mieć dziecko...takie maleńkie, bezbronne, łobuzerskie, nieznośnie, rozryczane, uśmiechnięte, wymagające opieki, bezstroskie....Z malutkimi rączkami, paluszkami, usteczkami, oczkami, noskiem, uszkami. Takie maleństwo do kochania, przytulania  i do tego by o niego dbać, opiekować się dzień i noc....właśnie...noc...poświęcę swój sen...poświęcę swoje życie..poświęcę siebie...chcę czuć się mu potrzebna...chcę by czuł, że jestem zawsze...jestem przy nim i dla niego...boję się tego czy podołam...strasznie się boję, ale wiem, że mój Skarbeniek będzie zawsze przy mnie i będzie przy nim. Wiem, że będzie najlepszym tatusiem pod słońcem. I wiem też, że jeszcze nie teraz....On jeszcze nie chce...mówi, że chce dać swojej odrobince wszystko. Chce by żyło jej się jak w niebie...a teraz jeszcze jest za wcześnie. Czasem denerwuje mnie to Jego podejście. Takie twarde jak skała, racjonalne, rozsądne i przemyślane. Nie wiem czy tak potrafię...czy potrafię przyjąć Jego sposób odbierania świata...ja chciałabym już, natychmiast, teraz i nie chcę czekać...Nienawidzę czekania..nienawidzę tęskoty. Lecz chyba jestem na nią skazana....

kobieca_reka : :
lis 09 2002 A wczoraj bałam się...
Komentarze: 1

Wczoraj, Skarbeńku, bałam się, że z koleji Ty dostrzeżesz we mnie mnóstwo wad. Że przestanę być dla Ciebie tą najpiękniejszą, tą doskonałą w każdym calu...

Pamiętasz jak leżałam na łóżku...Ty siedziałeś i głaskałeś mnie po udach, masowałeś mój brzuch, całowałeś...miałam zamknięte oczy...wczuwałam się w każdy Twój ruch...myślałam o Tym jak bardzo Cie kocham i jak bardzo chcę się z Tobą kochać.....Ty wpatrywałeś się we mnie...z taką uwagą....czułam Twój wzrok w każdym zakamarku mojego ciała..czułam szczególnie na twarzy...obserwowałeś jak reaguję, jak zachowuję się w chwili uniesienia....

Nie dawałam znać, ale.....bałam się wtedy wiesz Skarbeńku...strasznie bałam się, jak patrzysz na moją słabość...chyba nie lubię takiego wzroku...boję się go...

kobieca_reka : :
lis 09 2002 Wątpliwości...
Komentarze: 2

Miłość to twór wyłożony wątpliwościami...tak ich w mojej  miłości do Ciebie, Skarbeńku mój kochany, wiele...i z dnia na dzień coraz więcej.Dlaczego tak komplikuję to uczucie. Jest przecież proste. Kocham Cię. Kocham każdy Twoj ruch, każde słowo.A jednak zarówno w każdym ruchu jak i w każdym słowie dopatruję się drugiego dna. Skarbeńku mój kochany, czy ty tez w ten sposób patrzysz na mnie. Czy tez jestem w  Twoich oczkach osnuta mgłą niedopowiedzeń i tych trapiących wątpliwości? Jednego dnia jesteś moim ideałem. Doskonałośćią w każdym milimetrze...a dnia następnego pryzpominam sobie, że przecież nie ma doskonałości jako takiej...że przecież ani ja, ani Ty doskonali nie możemy być  z założenia. Problem tkwi w sposobie spostrzegania. Chwilami twoje wadyskrywane są w  moich oczach i tylko dostrzegam te dobre strony...lecz bywa i tak, że nie sposób ukryć tego co złe...i wtedy do głosu dochodzą wątpliwośći....czy aby na pewno On, czy aby na pewno z Nim, czy tylko  z  Nim, czy wciąż z Nim, do końca życia  z Nim? Jeśli chodź jedna odpowiedź na te pytania będzie negatywna, to czy dalsze bycie razem ma sens? Związek polega jednak na  szuce kompromisu, Skarbeńku mój kochan. Polega na tolerancji. Chcę być tolerancyjna...chcę Cię kochać takim jakim jesteś. Z wszstkimi Twoimi zaletami i wadami. Tymi malusimi, ale też tymi, które w oczach innych może były by nie do pomyślenia....Jestem wymagająca...wiem Skarbeńku mój kochany...wymagająca do granic mozliwości. Lecz zawsze taka byłam. Trudno jest mi się  zmienić tak nagle, nawet na wzgąl na Ciebie. Zatem Skarbeńku mój kochany, jesteś na prawdę kimś wyjątkowym, skoro moje serduszko wybrało właśnie Ciebie. Nawet jeśli są te cholerne wątpliwości. Ale one chyba już zawsze będą mi towarzyszyć....Kocham Cię...Pamiętaj o tym i uważaj tam na siebie...tam gdzie teraz jesteś...czyli nie przy mnie....

kobieca_reka : :
lis 08 2002 Wyjechał
Komentarze: 3

...komentarz chyba zbędny...

kobieca_reka : :
lis 08 2002 Nie jem
Komentarze: 5

Już trzeci dzień nic nie jem...właściwie to nie czuję smaku...chyba to "coś" znów się zaczyna. Nie jem i nie czuję takiej potrzeby. Już nie czuję głodu. Tamtych kilkanaście razy skończyło się w miarę dobrze. A jak będzie teraz? Wydaje mi się, że wciąż jestem za gruba. Staję przed lustrem, lecz nie mogę patrzeć...chcę ważyć mniej i mniej. Nie jem nic. Od czasu do czasu coś piję...ale to wszystko...jak na razie chyba jestem odwodniona...Gdyby ktoś się dowiedział...gdyby On się dowiedział....

kobieca_reka : :