Archiwum styczeń 2003, strona 1


sty 07 2003 Wczoraj
Komentarze: 2

Wczoraj był jeden z piękniejszych dni jakie spędziliśmy razem. Moje kochanie zachowywało się tak jakby odzyskało coś po wieloletniej stracie i prawie nie mogłam się do Niego odkleić. Boże mój, ale byłam szcześliwa. Moje obawy o dominacji tym razem zupełnie nie miały podstaw, gdyż to nie ja absolutnie byłam górą. Był taki czuły, taki kochający, wczoraj czulam, że chcę z nim spędzić resztę życia na dobre i na złe i wiedziałam, że nic nas nie rozdzieli. Drżałam pod jego dotykiem i potulnie oddawałam pocalunki, a gdy leżeliśmy w ciemności, tak jakbyśmy stanowili nierozerwalną jedność. Już nie musi używać wielkich słów, by mnie przekonać. Robi to swoim boskim zachowaniem i stoi za mną murem w każdem sytuacji. Jestem tak bosko szczęśliwa...tak bosko radosna...

kobieca_reka : :
sty 06 2003 Dźwięk
Komentarze: 1

Kocham dźwięki. Uwielbiam rozkoszować się ich odrębnością, indywidualnością. Świat dźwięków jest jak łąka pełna polnych  kwiatów; jeden finezyjny, inny misterny, delikatny, powabny, skromny, dostojny, ociekający pięknem, niepozorny, o pięknej i silnej woni i pachnący trochę mniej. Taki, którego płatki pną się ku niebu w dumie, i taki, którego listki opadają bezwolnie w dół w znaku pokory...Dżwięki też mają swoją hierarchię. Jedne dominują intensywnością i natężeniem, inne potulnie spuszczają z tony starając się być jedynie tłem...Barwne, matowe, delikatne, zdecydowane, spontaniczne, melancholijne, rytmiczne, nieuporządkowane, zdyscyplinowane, i żyjące własnym życiem. Dźwięki ulicy, lasu latem, szumu morza, odgłos dzwoneczków powiewających na wietrze, miarowe udzerzanie bongosów, śpiew ptaków, dzwonek do drzwi, moje stąpanie, Twoje ruchy. Dźwięk oddechu, szczekanie psa, pracującej szlifierki, przycichające zakończenie ukochanej melodii, góralskie skrzypce i flet poprzeczny. Moje westchnienie do Ciebie, mój krzyk w gniewie, odgłos zamykanych powiek i rozchylanych ust. Odgłosy ludzi snujących się bez celu po domu, miarowe kroki....a każdy z nich jest inny, jakby żył własnym życiem....Echo z dna serca i trzepot skrzydlatych Aniołów.Odgłos przewracanych kart w starej księdze, plusk przelewających sie perfum we flakonie, delikatne stąpanie wróbli na balkonie. Dźwięk miłości, zaufania, oddania...............

kobieca_reka : :
sty 06 2003 Akceptacja
Komentarze: 6

Boże mój, ale cieszę się  z tej akceptacji. Trwam z tą świadomością, że jestem "kimś", kimś kto już coś osiągnął, kto jest lubiany, postrzegany jako źródło entuzjazmu, usmiechu, dobroci, szczęścia. Cieszę się, że liczą się  z moim zdaniem. Gdy mówię- słuchają i potakują głowami, nie próbujac znależć w każdym słowie okruszyny niezgodności ze swoim zdaniem. Lubią moje pomysły, akceptują zachowanie, uznają mnie za osobe godną uwagi. Środowisko podtrzymuje we mnie nadzieję i wiarę we własne możliwości, w korzystny obrót losu. Stwarzam ku temu dogodne warunki, ciąglę nad tym pracuję. I nie kreuję siebie samej...w żadnym wypadku tego  nie robię, to raczej....słowem, staram się ich lubić, isć im na rękę i akceptować takimi jakimi są, z różnymi ich wadami, nie dopuszczalnymi w oczach innych i zaletami, które niektórzy uważają za zagrożenie i osłabienie zalet ich samych. Dawać z siebie tyle, ile się może i nie czekać na "dziękuję". Ono przyjdzie i tak, przyjdzie samo i nie wymuszone, choć może nie  w taki widzialnej i oczywistej formie, lecz nieco zaewoluowane. Nie każdemu bowiem z łatwością wskakuje na usta. Nie wszyscy umieją przyznać się, że skorzystali z podpowiedzi, czy rady. Nie oczekuję tego. Bo przecież najważniejsza jest dla mnie zwyczajna satysfakcja...hmm....ale czy to nie egoizm?

Jestem akceptowana na tyle, na ile daję się akceptować. Jestem odgadniona na tyle, na ile daję się odgadnąć. Jestem lubiana na tyle, na ile daję się lubić, a co najważniejsze jestem kochana, na tyle, na ile..........o wiele bardziej na ile daję się kochać............

Aż mi wstyd tego szczęścia. Wstydzę się, że wszystko układa się po mojej myśli. Ale jest we mnie pewna siła. Skryta i tylko moja. Umiem z porażki wyciągac to co budujące, anie to co niszczące.To piękne starcić, a potem odzyskać. Odzyskuje się wszak to samo, ale jakieś zgoła odmienne, w innej otoczce. A dlatego, że ja patrzę z innej perspektywy. z perspektywy, że szklanka jest do połowy pełna, a nie do połowy pusta. Boże mój, wiele przeszlam w życiu. Wiele tragedii, które były niby bardzo dawno, jednak teraz umiem dostrzegać to co zwyczajnie posiadam, bez spoglądania na to, czego nie mam.

Czsami boję się odpowiedzialności wynikającej z owej akcepacji. Mam wrażenie, że liczę się za bardzo, że ludzie zbyt we mnie wierzą. A gdy zrobię błąd, ktoś ucierpi...

kobieca_reka : :
sty 06 2003 Ranek
Komentarze: 0

Dziś spałam tylko godzinę. Zbyt dużo myśli kłębiło się nade mną, zbyt wiele ważnych spraw. Na sen zostaje mi coraz mniej czasu. A teraz znów obowiązki, kłopoty codzienności, z którymi ledwo sobie radzę. Ale mimo to ubieram się w uśmiech. MAŁA DO PRZODU!!

kobieca_reka : :
sty 06 2003 Dominuję....
Komentarze: 2

Jeszcze łyk zimnej kawy, jeszcze jeden oddech, spojrzenie. Dzień dobiega końca. Jaki był? Leniwy, jak każda niedziela bez obowiązków i aż żal, że jutro poniedziałek i kolejna partia obowiązków. Moje Kochanie zapewne już dodtarło do miasta i jest niedaleko mnie. Lecz dziś już nie zobaczymy się...Może jutro, jak Bóg da...Przynajmniej mam świadomość, że jest już blisko, tuż kołomnie i możemy spokojnie połączyć się myślami. Zawsze GO pytam, gdy wychodzi wieczorami:

- A jak się już położysz, to będziesz myślał o mnie?

Zawsze potwierdza. Jest dla mnie taki kochany. Chciałabym by podarował mi jedną choć grzeczną nockę. Byśmy mogli spokojnie zatopić się  w objęciach i trwać tak choćby wieczność. Grzeczną, bo nie chodzi mi o seks, choć i to byłoby miłe, nie da się ukryć. Chodzi mi o takie zwyczajne poczucie, że jest przy mnie. Duch, więcej niż cielesność. Choć i dotyk, ale przez ten dotyk miłość duchowa. Obiecuje, że już niedługo. A ja jestem taka niecierpliwa. Dlaczego warunkim jakie zgotowała nam rzeczywistość nie zawsze są takie, jakich byśmy sobie życzyli. Życie jest okrutne, wszak nikt nie mówił, że będzie łatwe.

Zastanawiam się stale nad moja uczuciową dominacją nad Nim. Boże mój, ja jestem taka różna. Inna od Niego w każdym calu, w każdym milimetrze myśli. I ewenement, że udaje się nam być razem. Tylko ta dominacja, otwartość, nie podoba mi się. Źle się  czuję. Jakbym nalegała, jakbym wchodziła w butach w jego życie, jakby....

I nie raz próbowałam to zmienić. Myślałam sobie:

-O nie, dziś nie ja pierwsza będę Go przytulać. Nie ja pierwsza będę całować. Poczekam aż On zrobi to pierwszy.

A już od progu rzucam Mu się na szyję...

Bo jak tego nie zrobić? No jak....Jak się opanować i poskromić uczucia. Jak nie głaskać GO po głowie i nie patrzeć z boku w Jego oczy, gdy tak bosko wpatruje się w jakiś punkt. Albo gdy ogląda telewizję. Nie umiem z nim na niczym się skupić. Obserwuję tylko Jego. Miłość...Pożądanie...To wszystko razem warunkuje moje zachowanie. Nie umiem się powstrzymać...nie umiem przestać....

 

Swip, dziękuję....

kobieca_reka : :